Wspomnienia z lat 60-tych

Moja przygoda z Olkuszem.

Pierwszy raz przyjechałam do Olkusza po drugiej klasie szkoły podstawowej na obóz harcerski do Leśniczówki Jangrot. W ramach poznawania okolicy i zwyczajów mieszkańców  szliśmy na zwiady. Ten w Olkuszu pozostaje w mojej pamięci do tej pory.

Rynek był „parkowy” rosły drzewa, były alejki ławeczki. Alejki były wydeptane przez ludzi i tylko pod ławkami rosła trawa. Na rynku stała wieża ciśnień .Był to piękny zabytkowy obiekt z czerwonej cegły, ale został rozebrany. Sklepy w koło rynku były skromne z małymi okienkami zamykane okiennicami.

Na  obóz przyjechałam z Gliwic i to wszystko co zobaczyłam było bardzo ciekawe, a największe wrażenie zrobił na nas wszystkich sklep w leśniczówce, gdzie było kilka półek, a na nich kasza, ryż, mąka i kilka rodzajów cukierków, które szybko wykupiliśmy.

Największym zaskoczeniem była podłoga tzw. klepisko.

Widzieliśmy jak ciężko pracują ludzie w polu jak ubogie były ich chatki.

Był to mój pierwszy obóz harcerski, starsze druhny opowiadały, że jest taki zwyczaj, że zastępy zakopują  w butelce karteczkę z nazwą zastępu imieniem nazwiskiem pseudonimem itp. (nie było wtedy RODO). Legenda głosi, że tam gdzie się zakopie taką butelkę, to ktoś z zastępu wróci w te strony. W moim przypadku tak się stało.